Dziś Dzień Pierwszej Miłości, a więc to świetna okazja, aby zapytać naszych badaczy, dlaczego zdecydowali się na karierę naukową.
Michał Nagowski:
„Już od dziecka zacząłem się interesować techniką, nauką. Nauka jest pewnego rodzaju dla mnie też przyjemnością i czerpię z niej ogromną radość. Cieszę się, że mogę łączyć jednocześnie moją pracę z pasją”.
Marta Różycka:
„Miłość – to dobre określenie mojej relacji z nauką, bo z perspektywy czasu stwierdzam, że w “naszym związku” można znaleźć analogię do etapów, jakie przechodzi większość zakochanych par.
I etap – Iskrzyło między nami już na studiach, ale to nauka zrobiła pierwszy krok i „zaproponowała mi związek”. Rozpoczęłam wtedy pracę w instytucie badawczym.
II etap – Poznanie – musiałam zapoznać się z literaturą na ten temat, obsługą urządzeń, nauczyć się technologii wykorzystywanych w badaniach.
III etap – Fascynacja – mogłam całymi godzinami siedzieć w laboratorium, ciężko było mnie stamtąd wyciągnąć. Wiadomo, zdarzały się różne „konflikty”, szczególnie gdy wyniki badań odbiegały od oczekiwanych. Trzeba było wtedy szukać błędów, zastanowić się nad przyczynami. W tym czasie nabrałam szacunku do nauki. Wiem, jak bardzo ta miłość jest wymagająca. Trzeba pielęgnować ją każdego dnia, dbać, myśleć, poświęcać czas i uwagę. Nie tylko w czasie “ustawowo” dla niej przeznaczonym”.
Dr Grzegorz Janczyk:
Miłość do nauki – myślę, że Platon miałby tu duże pole do popisu i nie mnie tu powinna należeć się palma pierwszeństwa w odpowiedzi. A na poważnie – zamiłowanie do nauki to szersze zjawisko związane chyba ze sposobem wychowania czy systemem wartości (niezależnie od odniesień do Platona).
Z jednej strony każda nauka jako taka wymaga zaangażowania, rzetelności, wytrwałości. Z drugiej strony – traktowana poważniej – wymaga pracy zespołowej, zaufania do własnej drużyny.
Pytanie retoryczne: czy kocham naukę? A czy można coś robić od dawna, ale bez zaangażowania? Doświadczenie wskazuje, że oczywiście można, ale to zdecydowanie nie mój przypadek. Gdyby zaś było to pytanie w referendum odpowiedziałbym: „tak”. Ale czy, mówiąc kolokwialnie, w Polsce można „robić” naukę? Oczywiście można i to się dzieje – widać to po zakresie prowadzonych w Polsce badań naukowych. Działający w bardzo trudnej i wysokokonkurencyjnej w skali świata dziedzinie mikroelektroniki Łukasiewicz – IMiF obecny w obszarze technologii krzemowych, węglika krzemu, światłowodów, technologii układów mikro-elektro-mechanicznych (MEMS), czujników, detektorów, elektroniki scalonej, układów fotonicznych, optoelektroniki i materiałów dla mikroelektroniki stanowi tu interesujący i godny naśladowania przykład. To, że jesteśmy zapraszani do pracy z najlepszymi, jest pewną miarą sukcesu. Czy jednak potrafimy zagospodarować wyniki tej działalności – to już inna kwestia i temat na inną długą rozmowę.