Miliardy ludzi nie mają dostępu do bezpiecznej wody pitnej – niby wszyscy jesteśmy tego świadomi, ale… na co dzień nie myślimy o tzw. kryzysie wodnym, mimo że od lat dotyka on nas tu, w Europie, i niestety jest coraz gorzej.
Jak podaje Europejska Agencja Środowiska na swojej stronie internetowej: „Niedobór wody dotknął 29% terytorium UE przynajmniej raz w 2019 roku. (…) Od 2010 roku sytuacja stale się pogarsza. (…) Do tego wszystkiego należy dodać fakt, że zmiany klimatyczne jeszcze bardziej zwiększą częstotliwość, intensywność i skutki susz”.
Pytanie brzmi – co możemy zrobić, aby poradzić sobie z tym kryzysem? Powinniśmy pomyśleć o małych krokach… krok po kroku, czyli podejmowaniu takich działań jak:
- krótsze prysznice,
- tworzenie ogrodów deszczowych,
- kupowanie lokalnej, sezonowej żywności.
Więcej pomysłów na oszczędzanie wody można znaleźć na stronie www.unwater.org/bethechange.
Ale kryzys wodny nie sprowadza się tylko do braku wody, mamy też problem z jej jakością (co zasygnalizowaliśmy na wstępie) – czy pamiętacie, że Odra w Polsce została mocno zanieczyszczona zeszłego lata? Aby mieć pewność, że woda jest bezpieczna dla ludzi, należy ją monitorować: „Brak danych w czasie rzeczywistym to jedna z największych przeszkód w efektywnym zarządzaniu zasobami wodnymi. Im szybciej się dowiadujemy, tym szybciej możemy działać. Jak to osiągnąć? Używając technologi, która jest bardzo czuła, wykrywa nawet najmniejsze zmiany w wodzie.” – powiedziała nam Kiranmai Uppuluri, nasza badaczka, o czujnikach wody opracowanych w Łukasiewicz – IMiF.
Tradycyjne czujniki wody są nieporęczne, wykonane ze szkła i jeśli w nie uderzymy, pękną. W naszym Instytucie staramy się zastąpić je czujnikiem, który jest:
- mały
- poręczny
- ekologiczny
- stabilny
- tani
Zatem z jednej strony mamy monitoring wody, ale jak zapobiegać zanieczyszczeniom? Warto zacząć od następującej rady: nie wyrzucajcie resztek jedzenia, olejów, leków i chemikaliów do toalety ani do kanalizacji.